02 marca 2008, 23:42
moja pierwsza wolna sobota od rozpoczecia semestru :)
oczywiscie jak zawsze spedzona bardzo produktywnie najpierw szybkie zukupy wymuszone po odkryciu kommpletnego rozpadu przedostniej pary spodni a pozniej caly dzien zaczytana w ksiazke len pelna para ;)
tylko te wiatry hulajace za oknem psuja caly urok mialam wielka nadzieje w koncu na jakis plener marzylam o chwili z natura a tu dupa orkan emma :>
no i od jutra pora wprowadzic plan pisanie pracy w pszyspieszonym tempie bo oczywiscie jak do tej pory mam poltorej strony a goraco obiecuje sobie ze tym razem ogarne sie wczesniej niz na ostatni gwizdek
... tylko odrobiny motywacji trzeba poszukac napewno sie gdzies ukrywa ;)
uroki miasta ;)
nie dosc ze wieje to jeszce moj blok jako ostatni na osiedlu jest pierwszym wiatrochronem od pol malo tego ze wieje to u nas poniewaz wiatr rozkreca sie jakies kilka kilometrow stad to mozna z powodzeniem powiedziec ze leb urywa widze tylko przez okno jak na budowie na przeciwko wszystko lata a musze wyjsc z psem, wspaniala pogoda na spacery juz widze jak temu malemu szalencowi uszy beda lataly na wszystkie strony :>
na dzien dziecka poprossze jakis wiatrochron albo automat do spacerow z psem na zla pogode :D